sobota, 14 lutego 2009

Jazda do Yazdu i do Szirazu

Yazd zaoferowal nam moc napietego czasu. :) Tj zobaczylismy tam prawie wszystko co mozna bylo zobaczyc od tzw. "wiezienia Aleksandra" po wodne muzeum gdzie m.in podziwialismy wystawe kranow :) W kazdym razie, to co nam sie udalo to nocleg w hostelu w centrum prawie Yazdu, gdzie mielismy mozliwosc wejscia na dach. I na tym dachu napisalam kilka kartek, listow, zjedlismy mase ciastek i porobilismy zdjesc kobietom w czadorach, derwiszowi i przechodniom. Bylismy tez w swiatycnzi Czak-Czak co doslownie znaczy "kap-kap". to jest najwazniejsza swiatynia zaratusztrian. Tam spotkalismy nawet pana ktory mowil, ze to co kojarzy z Polska to Jerzego Kukuczke :) W kazdym razie czak-czak znajduje sie w dalekiej zwirowej pustyni, miedzy gorami, gdzie mimo, ze byl to 13 lutego, panowal upal niesamowity. nbie wyobrazam sobie jak tu musi byc w lecie. Swiatynia jest wydrazona w skale niesamowitej gory. Ta wycieczka tym samym pokazalismy, ze my tez umiemy sie targowac z busiarzami :) Noca pojechalismy do Szirazu - miasta poetow. To chyba w ogole najniesamowitsze miejsce :) wszedzie jest masa ogrodow, w ktoirych rosna pomarancze. Tak tak, mamy wlasnie 14 lutego, a tutaj drzewka pomaranczowe nad glowa i dlugi rekawek (ktory jest niestety wymagany..), chociaz dopiero tutaj zauwazam ze podciaganie rekawow jest odruchem jak najbardziej naturalnym, ktory trzeba niestety hamowac. :/ Codziennie jemy tutejsze jedzenie, dzisiaj byl falafel :) zywimy sie tez najrozniejszymi rodzajami tutejszego chleba i dzemem marchewkowym :) Jak znajde poczte to wrzuce do skrzynki te wszystkie kartki pisane na dachu, aczkolwiek oni tu chyba troche inaczej niz my postrzegaja koncepcje kartki pocztowej, dlatego mam nadzieje, ze one dojda.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz