wtorek, 29 września 2009

winogronobranie :)

Jakiś czas już temu wpadł nam do głowy fantastyczny pomysł pojechania na winobranie :) Udało nam się go zrealizować w trójkę i razem z Monika i Asią pojechałam na całodniowe siedzenie w krzaczkach winogron z darmowym bólem pleców, kolan i palcami pociętymi sekatorem :) niemniej jednak klimat Francji podczas winobrania ma coś w sobie :)

Jako że na winobraniu głównie zarabiałyśmy, a nie wydawałyśmy, to jedyna cena o której mogę napisać to cena autobusu:


Kraków - Dijon i Dijon - Kraków łącznie: 512 zł


Poza tym złota rada - na winobranie należy brać dużo plastrów i lepców :)

wtorek, 25 sierpnia 2009

Turska kafa

Turską (tudzież serbską i bośniaską) kafę podnosi codziennie do ust miliony dłoni na całych Bałkanach (teraz jeszcze dwie dodatkowe w Polsce :) ). Żeby napić się jej po raz pierwszy, stanęliśmy 4 sierpnia na borku żeby dojechać "na Bałkany". W skrócie byliśmy na festiwalu muzycznym w Guczy, w Durmitorze, w Sarajewie, Mostarze, Medjugorie, Neum, Dubrowniku, Kotorze, Budvie, Barze, Starym Barze, Podgoricy. Poniżej przedstawiam różne ceny, przeliczniki walut, rady, ogłoszenia handlowe etc etc :)



WALUTY:

Czarnogóra: euro
BiH: Marka transferowa (KM czyli tak zwany "koń mechaniczny" :) ). 1 KM = 2 zł.
Serbia: dinary (w cenie w dinarach przesuwamy przecinek o jedno miejsce w lewo i dzielimy na pół i mamy cenę w zł).


1. TRANSPORT:

głównie jeździliśmy stopem. Polecamy w szczególności połączenie Chyżne - Stambuł, gdzie codziennie z parkingu w Chyżnem odchodzą TIRy do Stambułu. My zabraliśmy się z Ismailem (który mówił w dodatku po polsku trochę) i wysiedliśmy na granicy węgiersko - serbskiej. Tam już złapaliśmy Polaków którzy jechali też na festiwal do Guczy.

Ale na wybrzeżu czarnogórskim już gorzej coś złapać :/ Dlatego tam busy chodzą w takich cenach:

Kotor - Budva 3 euro / 1 os. (bus)
Budva - Bar 3 euro / 1 os. (bus)
Bar - Stari Bar 4 euro / 2 os (taxa)
Bar - Podgorica 2, 10 euro / 1 os. z kartą euro 26, bez karty ok 3 euro (pociąg, jedzie godzinę).
taxa z centrum Novego Sadu na autostradę: 530 dinarów

2. NOCLEGI:

Przede wszystkim wiadomo namiot na dziko, ale trzeba się od czasu do czasu umyć :)
spaliśmy w pokoju dwuosobowym w Kotorze: 10 euro / 1 os.

w akademikach w Podgoricy: 6 euro/ 1 os. (tzw. Studencki Dom Blue Palace)

na campingu nad kanionem Tara, obok tego mostu słynnego: 3 euro / 1 os. (w namiocie). uwaga tam na skorpiony! skorpiony pod prysznicem należy zalewać wrzącą wodą, a jakby ugryzł trzeba iść obudzić szefową nawet w środku nocy!

w namiocie pod chatą w górach w Szkra: 3 euro za namiot + 1 euro/ 1 os. za taxe klimatyczą.


3. CENY INNE:

spisuję jak leci to co zapisałam po kolei:

Czarnogóra - chleb: 0,50 euro
bilet do PN Durmitor: 2 euro / 1 os.
Czarnogóra - 1 litr soku: 1,5 euro
Czarnogóra - burek: 1,5 euro
Serbia - jogurt 500 ml: 40 dinarów ( 2 zł)
Serbia - sardynki: 75 din (3,20 zł)
Serbia - chelb: 45 din (2 zł)
Serbia - 1,5 litra soku: 80 din (4 zł).

4. OGŁOSZENIE DROBNE:

Sprzedam kilka map po Durmitorze, nieużywane, orignalne z Czarnogóry, bez mapy ani rusz w Drumitor! :) zainteresowanych proszę o kontakt na maila: aldabra7@yahoo.fr

czwartek, 23 lipca 2009

Szwecja dla Cierpliwych

Już jakiś czas temu kupiłyśmy bilety samolotowe relacji Kraków - 100 km od Sztokholmu. Bilety były tanie, jeden w jedną stronę kosztował 19 zł, podobnie w drugą, natomiast do tego wszystkiego dokupiłyśmy jeden duży bagaż (na naszą ruską torbę :) ) za 80 zł w dwie strony (co po rozłożeniu na 4 osoby zwiększyło koszty o kolejne 20 zł za osobę). Trzeba przyznać, że faktycznie Szwecja, kraj lasów, łosi (które tam podobno są, nawet na południu..a których nie widziałyśmy), jezior, możliwości biwakowania i spania w namiocie w każdym miejscu, nawet w parku w Sztokholmie, kraj darmowych toalet i prawie darmowych publicznych pryszniców absolutnie nie jest wymarzonym miejscem na podróż autostopem...Godzina stania to w zasadzie norma i fajnie jest jak nie trzeba dłużej.albo jak nie trzeba iśc kolejnych 10 km obok autostrady (chyba,że znajduje się wtedy równowartość 200 zł tj 500 koron :) ). Poniżej piszę co następuję, cennik od A do Z, podczas tygodniowego naszego (4 kobitki) pobytu w Szwecji, z tym,że za wiele cen tam nie ma, gdyż spałyśmy za darmo, transport (z jednym wyjątkiem) był za darmo, a jedzenie w większości wzięłyśmy z Polski. Dodam, że my nie zagłębiłyśmy się za bardzo na północ, ano na południe, tylko z Nygoping przez Norrkoping, Linskoping i Lidkoping :) pojechałyśmy nad jezioro Vattern, na wyspę Visingso, do miasteczka Granna, potem nad jezioro Vanern i potem do Sztokholmu.

1 korona to około 40 groszy

Kraków - Sztokholm + Sztokholm - Kraków 58 zł / osobę samolot Ryanair

chleb (lub 10 bułek) około 18 koron (SEK)
sok firmy Extra (najtańsza firma :) ), 2 litry, multiwitamina 10 SEK

prom z Granna do Visingso podobno kosztuje 25 SEK w jedną stronę, ale nam nikt nie kazał kupić biletu :-)

czekolada od około 10 SEK do 18 SEK

autobus ze Sztokholmu na lotnisko, firmowy firmy Ryanair wg nowej zniżki,że dwie osoby jadą na jeden bilet wychodzi 50 SEK / 1 osobę

prysznic na miejscu biwakowym 5 SEK

publiczna toaleta w Sztokholmie 5 SEK

łącznie , tj razem z biletem samolotowym i pamiątkami , udało nam się wydać około 160 zł / 1 osobę przez ten tydzień. polecamy patrzeć pod nogi przy autostradzie, bo tam czasem leżą pieniądze :)

poniedziałek, 9 marca 2009

cennik Rumunia (Fogarasze) 10.08 - 20.08.2008

1 LEJ = 3,50 euro

TRANSPORT:

Kraków - Budapeszt (autobus): 80 zł
o 14:30 wyjeżdża z Krakowa, w Budapeszcie między 22 a 23.
www.orangeways.com, biuro przy ul. Bosackiej 7

Budapeszt - Mercurea Ciuc (autobus Orangeways): 5900 HUF
o 23 wyjeżdża z Budapesztu, ze stanowiska obok stanowiska na które przyjeżdża autobus z Krakowa. Jeśli jest ryzyko spóźnienia autobusu do Budapesztu, można poprosić panią pilotkę, ona zadzwoni do pana kierowcy kolejnego i jakoś to będzie. :) Na miejscu o 12:00

Mercurea Ciuc - Braszów (pociąg): 15:30 - 17:53 w Braszowie. 9,2 lei

Braszów - Zarneszti (pociąg) : 3,2 lei / 1 os.

Zarneszti - Cabana Plaj Foii - szlakiem do Rudarity

NOCLEGI:

w namiocikach na szlaku :) co pewien czas są na szlaku darmowe schrony. wszystko opisane w przewodniku Bezdroży po Fogaraszach.

cennika Maroko 05.07-07.08.2008 + Maroko14.09 - 03.10.2008

Tak więc, gwoli jasności wyjaśniam:

Maroko lipcowe było Marokiem w którym byłam na kursie arabskiego i gdzie mało dowiedziałam się o cenach noclegów i przejazdów, bo wszystko tego typu było w gestii załatwienia tego przez władze wyższe, natomiast Maroko wrześniowe było Marokiem autostopowym, wskutek czego średnio znam ceny połączeń, ale piszę co wiem i co następuje:

TRANSPORT:

Malaga - Algeciras: (autobus, Hiszpania jeszcze): 11 euro

prom FSA z Tarify do Tangeru w 2 strony: 70 euro.

Tanger - Rabat (pociąg): 91 DH

Marokański autobus miejski w Rabacie: 4 DH

Fez - Rabat (autobus): 50 DH

Fez - Rabat (pociąg): 90 DH

Malaga - Barcelona (autobus): 75 euro

wyjazd taxą z Marrakeszu na wylotówkę: 100 DH / 9 os.

Beni Mellal - Fez (autobus): 65 DH / 1 os.

Imlil - Marrakesz (taxa): 300 DH / 6 os.


NOCLEGI:

Marrakesz: nocleg na dachu 60 DH / 1 os (drogo!) na Mouassine Derb ul.Sman n.85

Imlil: nocleg na dachu: 20 DH / 1 os.

Fez: 40 DH / 1 os.

Mercouga, nocleg w Le Petit Prince: 25 DH / 1 os.

Ourzazat: hostel przy dworcu: 25 DH / 1 os.

mieszkanie w Es-Souirze: 350 DH / 9 os.

Auberge Le Mont Blanc w Imlilu: 30 DH / 1 os.

pod schroniskiem Toubkal: 20 DH / namiot



INNE:

tamtejszy chleb (taka bułka): 1 DH
woda: 1 litr : 6,70 Dh
Winogrona; 10 Dh / 1 kg
świeżo wyciskany sok: szklanka 3 DH, butelka 20/25 DH
herbata miętowa w kawiarni: max. 10 DH
tajin: 30 DH / 1 os
mapa Atlasu Wysokiego: 120 DH
wycieczka na Saharę na wielbłądach: 250 DH / 1 os.
tajin w schronisku pod Imlilem: 50 DH

cennik Bornholm 21-29.05.2008

1 DKK = 0,45 zł


TRANSPORT:

Kraków - Kołobrzeg: pociąg o 11:53 (w Kołobrzegu o 00:15), kursuje w weekendy, 45 zł ( w tym 4,50 zł za rower)

Kołobrzeg - Nexo: prom o 7:00 (ok 11:40 w Nexo), 110 zł / 1 os + 20 zł / rower
na stronie www.bornholm.modos.pl najlepiej zarezerwować bilety, to wtedy tylko wymieniamy voucher na miejscu

Nexo - Kołobrzeg: jachtem Bavaria :), odwołali nam prom, wobec czego złapałyśmy na stopa jacht do Polski.


NOCLEGI:

Kołobrzeg: ławka w smażalni ryb

Co do noclegów na Bornholmie, są tam różne opcje spania:

1)campingi - z nich nie korzystałyśmy, bo są dosyć drogie, poza tym trzeba wykupić jakąś kartkę campingowca lub coś w ten deseń, generalnie się nie opłaca korzystać z campingów w ogóle

2)darmowe "sheltherplads" - są darmowe, czasem na miejscu jest toaleta i jakieś zadaszenie. my obczaiłyśmy generalnie dwa takie miejsca, z czego jedno z wiatą niedaleko Almindingen, a jedno, nad jeziorkiem niedaleko Nexo.

3)farmy - stworzone chyba z myślą o tych z mniejszym budżetem :) nocleg na farmie kosztuje 20 DKK za osobę. Są to miejsca przy prywatnych farmach, gdzie można rozstawić namiot. W zależności od farmy mamy do dyspozycji jeszcze drewno na ognisko lub łazienkę. My miałyśmy mapę kupioną w Polsce wyd. Galileo, gdzie te wszystkie farmy są dokładnie zaznaczone.
Nazwy farm: Egelokke, Sursaenkgard Lille, Ellesgard.

sobota, 7 marca 2009

cennik Białoruś 10.09 - 20.09.2007

1 $ = 2 135 BYR

1 zł = 750 BYR

1 lit = 0,80 zł

TRANSPORT:

Kraków - Białystok (pociąg): 56 zł

Białystok - Grodno (autobus): 35 zł (autobusy kursują o 13:00 i 15:20)

Grodno - Bohatyrowicze (autobus z dworca PKS; 18:40 -> 20:00):, 4 760 BYR

Grodno - Nowogródek (autobus): 18 500 BYR + 2330 BYR za plecak

Trasa Nowogródek - Zaosie:
9:20 - autobus do Baranowicz, przystanek: Kalczowo (lub tp..): 3820 BYR, 1h 10 min
stamtąd na piechotę do Zaosia, ok. 2 h się idzie, stopa złapać ciężko, bo nic tam nie jeździ :)

Nowogródek - Mińsk (autobus): 12 730 BYR

Mińsk - Wilno (pociąg): 21 000 BYR, autobus: 29 000 BYR

Wilno - Sestokai (pociag): 21,3 Lt

Sestokai - Trakiszki: 10 Lt

Trakiszki - Suwałki (autobus): 8,50 zł

WIZA:

W tym momencie obowiązuje zupełnie inne ceny wizy, dużo droższa jest ona niestety, ale wtedy to była kwestia wykupienia ubezpieczenia na np. 7 dni (12 zł) + wizy za 6 $ (to za wersję wizy "odwiedziny rodziny", którą na różne sposoby można sobie skołować.. :) ).

W każdym razie wizę można załatwić w konsulacie na ul. Elektrycznej 9 w Białymstoku.

NOCLEGI:

1) Grodno: W Grodnie najlepiej spać na dworcu autobusowym, są tam kanapy, pilnują milicjanci. To wszystko znajduje się w specjalnej części dworca przeznaczonej do spania dla podróżnych właśnie :) a wykupienie tam kanapy kosztuje 550 BYR, czyli generalnie mniej niż 1 zł...

2) Nowogródek: najlepiej uderzyć do sióstr Nazaretanek na ul. 1 maja

3) Mińsk: na ławkach na dworcu, bardzo niewygodne ławki tam mają

4) Wilno: nocleg w Youth Center przy Ostrej Bramie

cennik Bułgaria 05.07 - 22.07.2007

1 LW = 2 zł

1 Lei = 1,30 zł

1 HUF = 0,51 zł

TRANSPORT:

Kraków - Przemyśl (pociąg): ok.27 zł

Przemyśl - Lwów (autobus o 00:10 z Przemyśla): 20 zł (w nocy bardziej się opłaca przekraczać granicę polsko - ukraińską, bo nie ma takich kolejek jak w dzień)

Lwów - Czerniowce (pociąg): 27 hrywien / 1 os. , 6h

Czerniowce - Suczawa (busik): 9 hrywien / 1 os.

Suczawa - Bukareszt (autobus): 27 zł / 1 os. , całą noc jedzie

Bukareszt - Sofia (pociąg): 68 zł / 1 os.

Sofia - Sandanski (pociąg): 14,30 zł/ 1 os.

Bansko - Bielica: 6 LW / 5 os.

Borowiec - Samokov: 1,20 Lw / 1 os.

Samokov - Plowdiw: 8 LW / 1 os.

Samokov - Sofia: 4 LW / 1 os.

Plowdiw - Warna: 13 Lw / 1 os.

Plowdiw - Burgas: 10 Lw / 1 os.

Bansko - Burgas: 37 zł

Warna - Bukareszt (pociąg kuszetkowy): 34 Lw (22:45 -> 6:00)

Bukareszt - Budapeszt (pociąg): 160 lei (17:08 -> 6:00)

Budapeszt - Miszkolc (pociąg): 1860 HUF

Budapeszt - Kraków: 10 506 HUF

Miszkolc - Kraków: 7038 HUF

Miszkolc - Koszyce (pociąg): 1275 HUF, 2 h

Koszyce - Poprad (pociąg): 12,5 zł

Poprad - Stary Smokoviec (kolejka): 2,2 zł

Stary Smokoviec - Łysa Polana: 6,40 zł

Łysa Polana - Zakopane (bus): 7 zł


NOCLEGI:


Tewno Ezero: namiot: 2 LW/1os.

Camping pod Wichrenem: 30 LW / 13 os.

czwartek, 5 marca 2009

Bałkany 04.07 - 19.07.2006

Polska - Słowacja - Węgry - Serbia - Czarnogóra - Bośnia i Hercegowina - Chorwacja - Węgry - Słowacja - Polska

1 euro = 85 din

1 KM = 0,5 euro

TRANSPORT:

autobus Zakopane - Poprad: 13 zł, 1,5 h

pociąg Poprad - Koszyce: 154 SK, 1,30 h

pociąg Koszyce - Miszkolc: 195 SK

pociąg Miszkolc - Budapeszt: ok 30 zł, ok 3h

pociąg Budapeszt - Belgrad: ok 58 zł, ok 7h

pociąg Belgrad - Bar: ze zniżką na Euro26 = ok 740 din, bez zniżki = ok 1200 din

pociąg Belgrad - Bar, nie ma zniżek na Euro26, 1040 din

bus Bar - Ulcin: 20 euro / 6 os.

bus Ulcin - Bar: 2 euro / 1 os.

autobus Bar - Beciuci (koło Budvy): 18 euro / 6 os.

autobus Kotor - Tivat: 1 euro / 1 os.

rejs po całej zatoce kotorskiej: 15 euro / 1 os.

autobus Kotor - Sarajewo: 16 euro (autobusy do Sarajewa w pon i w pt o 19:40)

bus Sarajewo - Mostar: ok 13 KM (marek transferowych)

bus Mostar - Dubrownik: 21 KM

autobus Dubrownik - Omiś: 87 kun / 1 os + 10 kun za bagaż

autobus Omiś - Split: 12 kun / 1 os + 3 kuny / 1 plecak

autobus Split - Trogir: 19 kun / 1 os.

autobus Trogir - Veniści: 16,50 kun / 1 os.

autobus Veniści - Marina: 10 kun / 1 os.

autobus Marina - Szybenik: 28 kun / 1 os.

autobus Szybenik - Zadar: 44 kun / 1 os.

autobus Zadar - Plitvickie Jezera: 85 kun + 7 kun za bagaż / 1 os.

Zagrzeb - Budapeszt: 210 kun / 1 os.

NOCLEGI:

Z tego co pamiętam, to wszystkie za darmo, po krzakach :), lub w autobusach

środa, 4 marca 2009

cennik - Iran 02.02-03.03.2009

Mając już tego bloga, przerzucam tu wszystko co ważne i co znajduje się w moim Notesie od tych kilku lat, mam nadzieję, że kiedyś się to komuś przyda. Najpierw wiadomo - wszystko co dotyczy ostatniej podróży, a potem info po kolei ze wszystkiego co było trochę czasu wstecz temu.

1$ = 10 000 riali (1 000 tomanów - tomany to nieoficjalna nazwa waluty, która generalnie nie istnieje, ale często się używa jej na codzień)

1 Lira = 0,5 euro

WIZY:

do Turcji : 10 euro
do Iranu: 240 zł (chyba, że jesteś studentem iranistyki ;) )

TRANSPORT:

Bratysława - Stambuł (samolot Skyeurope: 800 zł, ok 2 h)

Stambuł: dojazd z lotniska do centrum:
autobus E10 od Kadikoy (3 lira) (ostatni przystanek)
Kadikoy przystan - Eminon (1,40 lira za prom)

Pociąg Stambuł - Teheran = ok 50 euro - ów pociąg jeździ raz na tydzień, w środę o 22:55 wyjeżdża ze Stambułu i w Teheranie powinien być ok 19 w sobotę, ale spóźnienia są normalne

Autobus Teheran - Esfahan: 5$, ok 7 h

Autobus Esfahan - Yazd: 3,5 $, ok 6,5 h

z Yazdu trasą Ardakan - Czak Czak - Meyod - Yazd busikiem: 25 $ / 6 os.

Autobus Yazd - Sziraz: 7,5 $, ok 6,5 h

wycieczka do Persepolis + Pasargarda (busikiem z dworca): 38 $ / 6 os.

autobus Sziraz - Bandar-e Bucher: 4 $, 4h

autobus Bandar-e Bucher - Esfahan: 7,5 $, 8 h

autobus Esfahan - Teheran: 5,5$, 6 h

taxa z centrum Teheranu do Tochal (kompleks narciarski): 7$

gondolka na górę: 6,5 $

autobus Teheran - Raszt: 5,5 $

taxa Raszt - Bandar-e Anzali: 4$ / 1 taxę

taxa Raszt - Fuman: 4$

busik Fuman - Masuleh: 0,5 $

Autobus Bandar-e Anzali - Teheran: 6$, ok 4,5 h

pociąg Teheran - Stambuł: 69$, jest też tylko raz w tygodniu, w czwartek o 21:20, w Stambule planowo powinien być w niedzielę wieczorem, w rzeczywistości przyjeżdża trochę później.

Bratysława - Żilina - Skalite: 12 euro

NOCLEGI:

Stambuł: hostel, 15 lira

Teheran: noclegi u Alego

Esfahan: hostel Amir Kabir, 22 $ za pokój

Yazd: hostel Amir Chaghamir, 5$ / 1 os.

Sziraz: hostel Darya (Piruz street), 7,5 $ / 1 os.

Bandar-e Bucher: hostel, 20 $ / 6 os.

Raszt: kanciapa pana recepcjonisty Gesthouse "Bahar", 16 $ / 6 os.

Bandar-e Anzali: hostel "Tabriz", 5$ / 1 os.


INNE:

Haga Sophia Museum w Stambule: 20 lira
kebab w Iranie: ok 1,5 $
strzelanie z łuku w Tochal: 2$ / 10 strzał
telefon do Polski ( nie z budki telefonicznej,ale z "biura telefonicznego"): 2$ / 12 min
cafenet: 1$ / 1 h
wszystkie wstępy generalnie są bardzo tanie, najwięcej może daliśmy ok 1,5 $ / 1 os.

Wszystko, co działo się później..

Irańska blokada internetu dopadła także stronę służącą do dodawania tu wpisów, dlatego, mówię od razu, że właśnie siedzę już z kawą w domu i nie jestem tam gdzie byłam, ale "jestem tam, gdzie być powinnam" ("PzA") i dokańczam to podróżopisanie. Wszystko z tego co widzę urwało się na Esfahanie, tym Esfahanie, gdzie ostatecznie kupiliśmy 6 dywanów :] Stamtąd pojechaliśmy z powrotem, do naszego Teheranu zeby wreszcie go zobaczyć tak naprawdę, żeby przekazać naszym irańskim znajomym miłą tradycję Tłustego Czwartku :), i żeby wybrać się na narty. "Wybrać się" jest czasownikiem najodpowiedniejszym, gdyż w pełni gotowi, w całym narciarskim osprzęcie (no, prócz dżinsów, bo nie mieliśmy tam spodni narciarskich), pojechaliśmy w trójkę (ja, Kaśka i Artur) pod wyciąg narciarski żeby wypożyczyć sprzęt. Na początku czekała nas miła niespodzianka - to właśnie tu zobaczyliśmy wreszcie słodkie buraki, zjedliśmy je i dalej poszliśmy szukać wypożyczalni sprzętowej. Gdy w końcu ją znaleźliśmy, okazała się nieczynna, jak zresztą cały kompleks narciarski, prócz gondolki na górę. Ale żeby nie wracać do zaśmierdłego centrum miasta, pojechaliśmy na górę, gdzie naszym oczom ukazał się świeżo ulepiony bałwan, a przy nim grupka Polaków :) Jak się okazało - świeżych pracowników ambasady :) Jeśli jakimś cudem to ktoś z nich czyta to przepraszam, że nie wpadliśmy na umówiony obiad, ale w Teheranie znaleźliśmy się z powrotem w czwartek, czyli pierwszy dzień weekendu w Iranie i długo długo rozkminialiśmy czy ambasada jest w weekend czynna i jak tak to w weekend jakiego kalendarza żeby dojść do wniosku, że w czwartek jest nieczynna. Po dwóch przejażdżkach gondolkami ( w tym jednej za darmo, wymuszonej na panu kasjerze za to, że pan z obsługi nas nie wypuścił po drodze z gondolki, ale kazał jechać na sam dół, kiedy to chcieliśmy wrócić na piechotę..), poszliśmy zażyć innego sportu - tj. strzelania z łuku. :)

Tego samego wieczoru pojechaliśmy do Rasztu, gdzie przespaliśmy (za 2 tomany od głowy!) w kanciapie u pana recepcjonisty. Ludzie tu naprawdę mają dobre serca :) I stamtąd następnego dnia ruszyliśmy nad Morze Kaspijskie. Tam po serii zdjęć w zimnej wodzie, w rozwalającej się łodce, przy graffiti etc, kimnęliśmy w guest housie, gdzie w nocy w telewizji, okazało się, że leci film o iranistyce w Krakowie... :) Z Bandar-e Anzali, bo tak nazywała się ta nadkaspijska wioska, czmychnęliśmy na jeden dzień w czwórkę do magicznego Masuleh, gdzie od początku zostaliśmy przywitani przez darmowy posiłek - ryż z mlekiem i cynamonem, który był tak cudownie przepyszny, że brak mi słów :) Masuleh jest niezwykłym miasteczkiem, gdzie domy budowane są jedne na drugich a za ulice miasta służą dachy jego domów. W okolicach jest masa gór i ścieżek, najlepszych ścieżek na spacer jakie można sobie wymarzyć.

Z Masuleh wróciliśmy do Bandar-e Anzali i cały 25 lutego zszedł nam na zabijaniu czasu i czekaniu na autobus do Teheranu. Następnego dnia, kiedy dojechaliśmy już do stolicy i zjedliśmy na dworcu śniadanie o 5:30 (co za godzina..), pojechaliśmy w częsci oczywiście do Alego :) Tego dnia czekał nas najbardziej stresujący obiad chyba w życiu. Obiad który zaproponował inny Ali, i obiad co do którego nie byliśmy pewni, kto ma zapłacić rachunek. A była to dosyć znacząca informacja, gdyż Ali zawiózł nas do restauracji w Grand Hotelu., gdzie jedno danie kosztuje ok 14 dolarów.. Jednak wybrnęliśmy z tego i nie musieliśmy zostawać na zmywaku żeby odpracować obiad. Na szczęście, :) ,bo tego samego dnia wsiedliśmy w pociąg do Stambułu i mieliśmy w perspektywnie 3 dni w pociągu :) Rzecz jasna, mieliśmy trochę opóźnienia, ale to nic przy trzech dniach w pociągu, gdzie głównym miejsem spotkań towarzyskich jest Wars, i gdzie irańczycy tańczą między stolikami do muzyki T.Love. W końcu dojechaliśmy do Stambułu, spędziliśmy uroczą noc na dworcu zapoznajac się z tutejszym robactwem i mieliśmy w perspektywie spędzić w tym mieście kilka najbliższych dni (teraz kiedy to piszę, powinnam być w zasadzie jeszcze w Stambule wg początkowego planu). Jednak nasz lot został odwołany :) , po krótkich negocjacjach telefonicznych, zamiast wracać nie wiadomo kiedy, mogliśmy wylecieć już kilka godzin później do Bratysławy :) A stamtąd to już rzut beretem do Domu :)

czwartek, 19 lutego 2009

Esfahanskie lwy

Jestesmy po raz drugi w Esfahanie, i tomiasto wydaje mi sie coraz bardziej domowe. Co prawda od dwoch dni jemy tylko falafle :) na kolacjei na sniadanie i do tego sok jablkowo - bananowy, a po poludniu takie dziwne cos, slodkie, zimne, niby lody, ale jak nam wytlumaczyl Mehdi (znajomy pan od dywanow) - jest to skrobia. Wczoraj pora wieczorowo - nocna poszlismy na spacer na slynny esfahanski most (nie sio-se pol). Jest to niesamowite miejsce spotkan Esfahanczykow, gdzie gromadza sie ludzie by razem spiewac, gdzie na przeslach mostu siedzi mlodziez na kocach i pali szisze, gdzie naprzeciwko siebie umieszczone sa dwa posagi lwow, i kiedy popatrzy sie na takiego lwa z drugiego konca mostu, to swieca mu oczy. I one naprawde swieca! Esfahan to w ogole niesamowite miasto. Moze na wiosne lub w lecie jest bardziej zielone (ale tez pewnie bardziej gorace..), ale byc moze wtedy palac Czterdzistu Kolumn, naprawde ma 40 kolumny, a nie tylko polowe. (bo teraz nie ma wody w sadzawce naprzeciwko i dlatego polowa kolumn sie nie odbija..). Ponadto maja tu mauzoleum z Trzesacymi sie Minaretami, ktore naprawde niezle sie trzesa. I to nasz pan taksiarz osobiscie nimi zatrzasl (zaraz niedlugo po tym probowal z nas zedrzec 3 razy tyle na ile sie umowilismy..). Wczoraj natomiast odwiedzilismy jeszcze jedno niesamowite miejsce - tutejszy "Kazimierz", a raczej Jolfe. Jest to armenska dzielnica, gdzie z okna taksy zobaczylismy te oslawione slodkie buraki, ktorych nie spotkalismy nigdzie w Iranie dotychczas. Tylko wtedy przez okno samochodu i nie moglismy wysiasc.. Jednakze widac na pierwszy rzut oka ze Jolfa jest juz bogatsza dzielnica miasta i bardziej zeuropeizowana - dzielnica rzadza znane marki ubran i jedzenia. A poki co remontuje chodnik obok naszego hostelu, my siedziemy w kafejce a w nocy jedziemy do Teheranu. :)

Ps. Suwiku, to malo sniegu u was musi byc, pewnie jak zwykle przesadzasz :D Moge Ci przywiezc dziecko w worku, bo maja tu ladne dzieci, czador jakis, bo sa bardzo gustowne, czarne wszystkie, albo przynajmniej szmate na glowe, oddam, wrecz swoja bo mimo juz przyzwyczajenia sie do szmaty, z checia sie jej pozbede :) napisz mi co wybierasz :)

środa, 18 lutego 2009

tam w porcie, banda grasowala

Kilka dni temu, z Szirazu zajechalismy do Bandare Bucher (Port Bucher). Jesli ktos zna "Murke" to to mniej wiecej moze odzwierciedlac to miasto po trochu :) nie tak az bardzo, ale troche. W przewodniku napisali, ze miasto to wywoluje silne emocje. I faktycznie - podzialalo depresyjnie i zlowieszczo na wszystkich. Kiedy wieczorem poszlismy sie przejsc nad Zatoke Perska, towarzyszyly nam motory, ale to norma, cieply wiatr, ale bez zapachu ryby, a pod latarniami staly ciemne typy, ktore nie mialy na pewno zlych zamiarow, ale wygladali bardzo portowo. Brakowalo tylko stojacych na rogach pan. Sama zatoka w zasadzie zwykla. zielona trawka, na trawniku rodzina strzela ze strzelby do puszek, a dwoch panow lowi obok ryby. Noc w zapyzialym hosteliku przebiegla "dziwnie". Poranek spedzilismy tez nad zatoka, zjedlismy sniadanie w grobowych humorach i poszlismy na dworzec. Zlapalismy autobus do Esfahanu i wszystko wrocilo do normy. Mozliwe, ze kazdy podruzujacy po Iranie, trafia do Bucher w polowie swojej podrozy i dopada go wtedy jakis kryzys. Mozliwe, ze nad miastem zalegaja depresyjne fale. Faktem jest jednak, ze Esfahan daje wytchnienie. Za chwile ruszamy ogladac wieczorem armenska dzielnice. Po szale zakupowym :) (szoping, szoping :D), nalezy sie cos z kultury.

sobota, 14 lutego 2009

Jazda do Yazdu i do Szirazu

Yazd zaoferowal nam moc napietego czasu. :) Tj zobaczylismy tam prawie wszystko co mozna bylo zobaczyc od tzw. "wiezienia Aleksandra" po wodne muzeum gdzie m.in podziwialismy wystawe kranow :) W kazdym razie, to co nam sie udalo to nocleg w hostelu w centrum prawie Yazdu, gdzie mielismy mozliwosc wejscia na dach. I na tym dachu napisalam kilka kartek, listow, zjedlismy mase ciastek i porobilismy zdjesc kobietom w czadorach, derwiszowi i przechodniom. Bylismy tez w swiatycnzi Czak-Czak co doslownie znaczy "kap-kap". to jest najwazniejsza swiatynia zaratusztrian. Tam spotkalismy nawet pana ktory mowil, ze to co kojarzy z Polska to Jerzego Kukuczke :) W kazdym razie czak-czak znajduje sie w dalekiej zwirowej pustyni, miedzy gorami, gdzie mimo, ze byl to 13 lutego, panowal upal niesamowity. nbie wyobrazam sobie jak tu musi byc w lecie. Swiatynia jest wydrazona w skale niesamowitej gory. Ta wycieczka tym samym pokazalismy, ze my tez umiemy sie targowac z busiarzami :) Noca pojechalismy do Szirazu - miasta poetow. To chyba w ogole najniesamowitsze miejsce :) wszedzie jest masa ogrodow, w ktoirych rosna pomarancze. Tak tak, mamy wlasnie 14 lutego, a tutaj drzewka pomaranczowe nad glowa i dlugi rekawek (ktory jest niestety wymagany..), chociaz dopiero tutaj zauwazam ze podciaganie rekawow jest odruchem jak najbardziej naturalnym, ktory trzeba niestety hamowac. :/ Codziennie jemy tutejsze jedzenie, dzisiaj byl falafel :) zywimy sie tez najrozniejszymi rodzajami tutejszego chleba i dzemem marchewkowym :) Jak znajde poczte to wrzuce do skrzynki te wszystkie kartki pisane na dachu, aczkolwiek oni tu chyba troche inaczej niz my postrzegaja koncepcje kartki pocztowej, dlatego mam nadzieje, ze one dojda.

środa, 11 lutego 2009

Czadorowe opowiesci - cd

Troche czasu minelo, ale wroce jeszcze na chwile do trasy pociagowej Stambul - Teheran :) Pociag ze Stambulu wyjezdza raz w tygodniu do Teheranu, w srode o 22.55. Jego planowany przyjazd (poodkreslam: "planowany") do Teheranu wypada w sobote okolo 18.45. Wiec troche sie nim jedzie :) Jest to troche jak podroz przez najrozniejsze pory roku i pory polityczne, ze tak to nazwe. Na poczatku jest slonce, wiosna i pieknie, potem zaczynaja sie gory isnieg, wyglada to troche jak u nas w beskidach w zimie, ale podejrzewam, ze jest duzo duzo zimniej. Podobno sa wioski (tak nam powiedzal spotkany tu wczoraj Polak z Poznania, Jacek, ktory mieszka we wschodniej Turcji) gdzie temperatura dochodzi do -40 zima. Ale pociag jest totalnie wypasiony, i chyba za cieply dla Iranczykow :) Co do kwestii politycznej - chodzi o Kurdystan. Widocznie widac "granice" - wyznaczona jest ona przez dluzszy postoj, podczas ktorego pakuja zolnierzy do pociagu i zakaz jednego z nich dotyczacy fotografowania. W kazdym razie po drodze mijamy kilka baz wojskowych , zolnierzy przy ognisku. Ale jest bezpiecznie, naprawde nie ma sie czym martwic. Dojezdzamy tak do Tantivanu, gdzie przesiadamy sie na prom. Tam juz sa sami prawie Iranczycy, po dojrzeniu przez jednego z nich naszego zeszytu do perskiego, zaczela sie integracja :) wychodzimy z promu z nowymi znajomymi i jednym "Przyjacielem" (taki dostal przydomek), ktory od tegomomentu nam we wszystkim pomaga, mowi co mamy robic jak jest kontrola paszportowa i bagazowa etc. I takim pociagiem sobie dojezdzamy do Teheranu. Zmienia sie nieco "wystroj" pociagu. Tj niewazne juz sa miejscowki i panuje ogolna zasada "kto pierwszy ten lepszy" :)
Wczorajsza kolacja z roznych wzgledow wygladala troche inaczej niz miala wygladac, niemniej jednak bylismy w prawdziwym Iranskim domu, zjedlismy zupe szpinakowa i troche znowu zostalismy poddani indoktrynacji, ale generalnie spoko. Dzisiaj natomiast z Mehdim znowu zwiedzalismy dalej Esfahan, jedlismy slodycze przy Sio Se Pol (taki slynni most) i polazilismy po meczetach i palacu. i zjedlismy tutejsze tradycyjne jedzenie no i te slodyczne pyszne :) Mowia ze Esfahan to polowa swiata (hehe, na zajeciach tez o tym mowilismy :) ). Nie wiem kiedy dalej napisze, gdyz nie wiem jak bedzie dalej z netem.

poniedziałek, 9 lutego 2009

Troskliwy Teheran

Z gory przepraszam za naduzywanie slowa "niesamowity" :) Generalnie od soboty znajmujemy sie w Iranie - kraju chyba najgoscienniejszych ludzi na swiecie. W nocy z soboty na niedziele przyjechalismy do Teheranu na dworzec kolejowy, na ktory mielismy zawitac kolo 18. Jednak znajomi Hani (studencji z teatru teheranskiego amatorskiego) znalezli nas i po krotkiej dyskusji na temat taki, ze 20 euro za noc w hotelu w teheranie za osobe to troche za duzo dla nas, wzieli nas do domu i przenocowali dwie noce za darmo, pokazali nam miasta troche, pomogli zakupic bilety powrotne i na dalsza droge, wzieli do dobrej kebabojadalni, opowiedzieli o Iranie, a my im o Polsce, pokazali probe swojego przedstawienia, wozili nas autami po Teheranie. Przy tym byli tak niesamowicie zabawni, i podobni do nas w sposobie myslenia i w postrzeganiu swiata, ze to rowniez bylo niesamowite. :) mieszkalismy w Teheranie u Alego, u niego tez odbywaja sie proby tego teatru, natomiast noc z poniedzialku na wtorek spedzilismy w autobusie do Esfahanu. Autobusy generalnie tu sa bardzo tanie. I jest wlasnie wtorkowy poranek i znalazlam wreszcie kafejke internetowa w tym kraju. Za oknem przechodza co jakis czas demonstracje, bo to wlasnie dzisiaj jest trzydziesta rocznica rewolucji i z tej okazji jest swieto i wszyscy maja wolne. Widok jest co prawda niesamowity, hasla rewolucji wciaz zywe i ciagle tak przygnebiajace, panowie w turbanach krocza dumnie na czele demontracji za flagami. Za nimi jedzie platforma na ktorej pan do mikrofonu cos krzyczy (nie calkiem rozumiem co), a za nimi podozaja kobiety w czadorach. A za nimi uliczny korek. o 14 idziemy zwiedzac miasto z przyjacielem Alego ( u ktorego spalismy w Teheranie) i ktory jest chyba wspolwlascicielem tego hostelu w ktorym tu spimy. Natomiast wieczorem czeka nas kolazja iranska w iranskiej rodzinie, na ktora zaprosil nas drugi, juz starszy wspolwlasciciel tego hostelu. Odkad tu wjechalismy, tj do Iranu, nie mam zasiegu w telefonie, wiec jesli ktos chce sie skomunikowac, to tylko na maila.

środa, 4 lutego 2009

Wiosna w Stambule

W tej chwılı wlasnie slychac glos muezzina wzywajacego na modlıtwe.
Po kılku godzınach na lotnisku w Bratyslawıe, dolecıelısmy do Stambulu. Noca Stambul z lotu ptaka jest czyms najniezwyklejszym. Znalezlısmy w Stambule dosc tanı nocleg, a Sylwia,moja znajoma oprawodza nas dzis ı wczoraj tez po Stambule. Mamy juz bılety na pocıag do Teheranu ı to przede wszystkım zajmuje nasze myslı ı plany. Wyruszamy dzıs wıeczorem, w Teheranıe bedzıemy dopıero w sobote wıeczorem. Jadlam pıerwszy raz w zycıu jadalne kasztany, dowıedzıalam sıe ze wedlug Turkow nıeladnıe pokazywac podeszwy od butow kıedy sıe sıedzı ı zaraz pojdzıemy do Blekıtnego Meczetu. Jeslı jakıes literki i nie sa widoczne w tym tekscie to przepraszam, ale tu maja dwa i i czasem sie myla.

niedziela, 1 lutego 2009

na wschód

02.02 rano wyjeżdżamy rano. (bardzo logiczne). w razie potrzeby proszę się kontaktować na adres aldabra7@yahoo.fr . zdecydowanie nie dzwonić na kom.
z mojej strony kontaktować się będę kartkami :)

poniedziałek, 19 stycznia 2009

keszmesz znaczy rodzynki

tak więc jest, sporządzony w zasadzie na potrzeby najbliższego wyjazdu. keszmesz, bo "rodi" było już zajęte. z czasem (tak w zasadzie to na dniach jakby na to nie patrzeć) pojawią się tu informacje z krainy keszmeszów i zdjęcia.